• 349 Posts
  • 429 Comments
Joined vor 4 Jahren
cake
Cake day: 12. Juni 2021

help-circle


  • Cóż, uzależnianie komunikacji ze społeczeństwem danego państwa od prywatnych mediów innego państwa brzmi co najmniej problematycznie.

    Znasz może jedną osobę korzystającą z RSS, a wiesz dlaczego? Dokładnie dlatego, dlaczego wiele osób uważa umacnianie monopolu (w czym pomaga polski aparat państwowy) za coś złego - tutaj przykład rzeczywisty. Mianowicie, Google jakiś czas temu zmonopolizowało rynek dostępu do Internetu (przeglądarek internetowych). Kiedyś RSS był powszechnie używany, m.in. za pomocą Google Readera, ale w pewnym momencie ta zagraniczna korporacja stwierdziła, że jest wielka i chuj z GR (który używał otwartego standardu RSS). Jako, że Google jest świetny w monopolizowaniu, okazało się, że przeogromna większość osób korzystających z RSS korzystała z niej poprzez Google Readera. Koniec końców RSS umarł wraz ze śmiercią GR, czemu pomogły też późniejsze aktualnie monopole, czyli Facebook i Instagram (dzisiaj pod korporacją Meta).

    Jeśli chcesz, mogę ci podać wiele innych przykładów z historii w temacie tego, jak monopol zniszczył coś dobrego.

    Rozumiem tworzenie alternatyw, ale obrażanie się na instytucje czy podmioty, że korzystają z mediów, które docierają do ludzi to skrajna naiwność.

    Obrażać może nie, ale jestem bardzo niezadowolony, ponieważ jestem aktualnie wykluczoną cyfrowo osobą, nie dlatego, że nie potrafię korzystać z komputera, tylko dlatego, że znam historię i mam wyobraźnię i świadomość zagrożenia, które płynie w uzależnieniu komunikacji od korporacji. I nie chcę musieć tworzyć konta i zasilać portfela korporacji specjalnie po to, żeby móc śledzić interesujący mnie temat.
    Chociaż tak, też obrażam się. Obrażam się na instytucje państwowe, bo np. nie mogę śledzić na bieżąco wielu istotnych dla mnie obywatela spraw, tylko dlatego, że każdy kolejny rząd ma wyjebane na dane wrażliwe swoich obywateli. Na „szczęście” z pomocą przychodzi aktualnie Rosja ze swoją dobrze funkcjonującą propagandą podpalającą nacjonalizmy i może dzięki niej wreszcie jakiś mniej przekupiony decydent zauważy, że nie wolno oddawać społeczeństwa w ręce klasy miliarderów, dyktatorów i im podobnych (naiwne, wiem).

    Inna sprawa, że ludzie nie są w stanie sobie wyobrazić alternatywy do aktualnego świata:

    Bez IG/FB w żaden sposób nie byłbym w stanie zresztą sam dotrzeć do ludzi ze swoimi działaniami czy inicjatywami.

    Ze społecznymi społecznościówkami i społecznym społeczeństwem mogłoby nam się żyć o wiele lepiej, bo np. insytucje naukowe mogłyby korzystać z otwartych danych i robić badania psychologiczne, socjologiczne i dzielić się ich wynikami ze społeczeństwem. Ba, nawet pojedynczy ludzie mogliby jakieś swoje własne badania i eksperymenty robić, pasjonaci potrafią zdziałać cuda. Do tego moglibyśmy uniknąć sprzedawania danych Rosji i udanego wpływania na wybory parlamentarne w różnych państwach. Moglibyśmy uniknąć uzależnienia dzieci i dorosłych od szumu informacyjnego, od uzależnienia korporacyjnego. I wiele wiele innych rzeczy dobrych mogłoby się wydarzyć.
    No i taka myśl… powiedzmy, że aktualne status quo zadowala korporację kontrolującą komunikację. Jakby powstała i zbyt mocno spopularyzowała się strona, której postulaty w staus quo godzą, to przecież wiadomo, że korporacja będzie blokowała taką stronę, ucinała zasięgi itd. Jak można wierzyć w jakąkolwiek sprawczość takiej strony/profilu? No dobra, może jakąś turbolokalną małą sprawczość da się mieć, czy bardziej iluzję sprawczości. Ale jakakolwiek inicjatywa korzystająca z narzędzi Pana godząca w tego swojego Pana zostanie ukręcona zawczasu, wydaje mi się to nieuniknione.

    Niestety próg wejścia w niekorporacyjny Internet jest trudny dla wielu podmiotów nawet publicznych, a czasami wręcz niemożliwy, bo np. jest szkoła, która chce się zareklamować, żeby zdobyć uczniów. No i aktualnie, skoro prawie wszyscy są na FB to wydaje się, że tam trzeba się zareklamować. A założenie strony internetowej itd. jest o wiele bardziej kosztowne, niewspółmiernie do zysków. I tutaj jestem obrażony na państwo, bo to państwo powinno albo dotować projekty, które pomogą takim instytucjom państwowym łatwo wejść w niekorporacyjny inernet, albo takie projekty po prostu tworzyć. Wtedy szkoła tym takim samym nakładem mogłaby stworzyć swoją przestrzeń poza cyberpaństwem typu Facebook.








  • Results
    From 2013 to 2023, a total of 4,507,061 responses were included in the analysis. Apart from analyses focusing on strata of age, all estimates of cognitive disability were age-adjusted. Most respondents were aged 18–39 years (36.8%), identified as non-Hispanic White (60.9%), and had completed at least a high school education (87.3%). The age-adjusted self-reported cognitive disability prevalence in the United States rose from 5.3% (95% CI 5.1%–5.4%) in 2013 to 7.4% (95% CI 7.2%–7.6%) in 2023, with statistically significant increases beginning in 2016. The prevalence of cognitive disability among younger adults aged 18–39 years nearly doubled, increasing from 5.1% (95% CI 4.8%–5.3%) to 9.7% (95% CI 9.2%–10.2%), making this age group the primary driver of the overall rise in cognitive disability in the United States.
    Discussion
    The disproportionate growth in cognitive disability among younger adults seems to be the primary driver of the overall national trend. These findings warrant further investigation, given their potential long-term implications for population health, workforce productivity, and health care systems.

    An article about the study: https://onepercentrule.substack.com/p/under-40s-declining-memory



  • Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa):

    Dzisiaj AlgorithmWatch wraz z Amnesty International, CCC, GFF i Ulrichem Kelberem przedstawili ekspertyzę, która jasno dowodzi niezgodności z prawem planów Dobrindta dotyczących masowej inwigilacji biometrycznej. Jego niewyobrażalne pomysły dotyczące Palantira również nie pasują do naszej demokracji. Oba projekty należy bezwarunkowo odrzucić.

    Opinia przedstawiona dzisiaj przez AlgorithmWatch, Amnesty International, Chaos Computer Club (CCC), Gesellschaft für Freiheitsrechte (GFF) oraz byłego federalnego komisarza ds. ochrony danych i wolności informacji, Ulricha Kelbera, jest jednoznaczna: Pomysły federalnego ministra spraw wewnętrznych Alexandra Dobrindta (CSU) dotyczące stałego monitoringu biometrycznego, sformułowane w pakiecie ustaw, są niezgodne z demokratycznym państwem prawa i naruszają prawo UE.

    Masowe gromadzenie danych biometrycznych twarzy wszystkich osób i poddawanie ich analizie technicznej za plecami obywateli to posunięcie, które trwale pogorszyłoby jakość naszego wspólnego życia. Nikt bowiem, z wyjątkiem być może kilku osób w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, nie chce żyć w świecie, w którym każdy człowiek wszędzie narażony jest na analizę biometryczną i porównywanie z bazami danych. Dane dotyczące ciała ludzkiego nie są dobrowolnie dostępne, ani dla komercyjnych usługodawców zajmujących się stalkingiem, ani do przechowywania w państwowych bazach danych.

    Każdy, kto potrafi połączyć fakty, uzna plan przewidziany w tym samym projekcie, dotyczący zezwolenia na automatyczną analizę danych na niespotykaną dotąd skalę dla federalnych organów policyjnych, za kolejną dystopię w zakresie nadzoru: Dobrindt planuje również masową analizę obejmującą miliony osób, których dane będą potajemnie gromadzone i filtrowane. Fakt, że publicznie rozważa on zawarcie umowy z koncernem Palantir, świadczy o całkowitej ignorancji wobec tego, co dzieje się obecnie w Stanach Zjednoczonych przy aktywnym wsparciu technicznym właśnie tego amerykańskiego koncernu.

    Jednak problem nie dotyczy firm Palantir, Pimeyes czy Clearview AI. Prawdziwym problemem jest idea wszechobecnej inwigilacji i skanowania danych, której nikt nie jest w stanie uniknąć.

    Niezgodne z prawem europejskim i skazane na niepowodzenie

    Nie jest jeszcze jasne, kiedy gabinet Dobrindta umieści projekty na porządku dziennym. Jednak rząd federalny postawił sobie za cel promowanie biometrycznego nadzoru ludności.

    W obecnej formie projekty te byłyby sprzeczne z obowiązującym prawem i otworzyłyby furtkę do masowej inwigilacji ludności. Projekt ustawy Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych musi zostać odrzucony ze względów prawnych i technicznych. Ocena ta jest poparta nową ekspertyzą, która została przedstawiona dzisiaj.

    Jednym z głównych punktów krytyki jest wyraźne naruszenie unijnego rozporządzenia w sprawie sztucznej inteligencji (AI Act), które jest zawarte w projekcie ustawy. Rozporządzenie w sprawie sztucznej inteligencji bez wyjątku zabrania „tworzenia lub rozbudowywania baz danych do rozpoznawania twarzy poprzez nieukierunkowane pobieranie zdjęć twarzy z Internetu lub nagrań z monitoringu”. W związku z tym krajowe projekty ustaw przewidujące porównywanie danych biometrycznych z obrazami z Internetu byłyby sprzeczne z obowiązującym prawem UE, gdyby porównanie to mogło odbywać się wyłącznie przy pomocy takich baz danych.

    Tak właśnie jest w rzeczywistości, jak potwierdza ekspertyza techniczna zlecona przez AlgorithmWatch: aby przeprowadzić porównanie biometryczne z obrazami z Internetu zgodnie z założeniami, konieczne jest bez wyjątku wykorzystanie baz danych do rozpoznawania twarzy. Tym samym taka ustawa jest niezgodna z prawem europejskim i skazana na niepowodzenie.

    Matthias Marx, rzecznik Chaos Computer Club, komentuje: „Niezależnie od tego, kto je prowadzi: masowa inwigilacja biometryczna jest niezgodna z prawem. Policja nie może również korzystać z prywatnych wyszukiwarek twarzy, takich jak Pimeyes lub Clearview AI, aby nie legitymizować ich tylnymi drzwiami. Wręcz przeciwnie, niemieckie organy ochrony danych muszą w końcu aktywnie zwalczać te komercyjne usługi wszelkimi dostępnymi środkami prawnymi. Należy również zrezygnować z planu połączenia wszystkich danych policyjnych i ich automatycznej analizy”.

    Matthias Spielkamp, dyrektor zarządzający AlgorithmWatch, wyjaśnia: „Cieszymy się, że dzięki ekspertyzie możemy teraz pokazać to, co my i wielu innych krytykuje od dawna: planowane biometryczne procedury rozpoznawania nieuchronnie naruszyłyby prawo UE, ponieważ nie można ich wdrożyć bez wykorzystania baz danych. Obecny rząd federalny nie może dłużej zaprzeczać temu faktowi i powinien ostatecznie porzucić swoje plany dotyczące rozpoznawania twarzy”.

    Dr Simone Ruf, dyrektor Centrum Praw Użytkowników w Stowarzyszeniu na rzecz Praw Obywatelskich, dodaje krytykę z perspektywy praw podstawowych: „Skanowanie twarzy w Internecie i Palantir nie zapewniają nam większego bezpieczeństwa – są one atakiem na nasze prawa podstawowe i krokiem w kierunku państwa policyjnego. Nie możemy tego zaakceptować”.

    Krytykę tę popiera dr Julia Duchrow, sekretarz generalna Amnesty International Niemcy, z perspektywy praw człowieka: „Masowa inwigilacja z wykorzystaniem sztucznej inteligencji zagraża prawom człowieka i demokracji. Ma ona efekt zastraszający i niesie ze sobą ryzyko nadużyć. Zarówno w przypadku wykorzystania sztucznej inteligencji do porównywania danych biometrycznych, jak i do automatycznej analizy danych policyjnych istnieje ponadto znaczne ryzyko dyskryminacji. Jeśli do automatycznej analizy danych ma być wykorzystywane oprogramowanie firmy Palantir, to według badań Amnesty International w Stanach Zjednoczonych jest to przedsiębiorstwo systematycznie zaangażowane w łamanie praw człowieka przez administrację Trumpa – i dlatego powinno być wykluczone z zamówień publicznych”.

    Ulrich Kelber, były federalny komisarz ds. ochrony danych i wolności informacji, kończy krytyką z punktu widzenia prawa o ochronie danych: „Wielokrotnie Federalny Trybunał Konstytucyjny musiał powstrzymywać nadmierne przepisy dotyczące nadzoru i poszukiwań w wyniku skarg ze strony społeczeństwa obywatelskiego. Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie wyciągnęło z tego wniosków i ponownie chce wprowadzić przepisy, które w sposób oczywisty naruszają konstytucję, przepisy dotyczące ochrony danych i regulacje dotyczące sztucznej inteligencji”.

    Projekt Dobrindta przewiduje szereg zmian w ustawie o Federalnym Urzędzie Kryminalnym (BKAG), ustawie o policji federalnej (BPolG) oraz ustawie o azylu (AsylG). Organy policyjne mają otrzymać dodatkowe uprawnienia, które naruszają prawa podstawowe, są sprzeczne z rozporządzeniem UE w sprawie sztucznej inteligencji i sprzyjają masowej inwigilacji opartej na sztucznej inteligencji. W lipcu organizacja AlgorithmWatch rozpoczęła zbieranie podpisów pod petycją, w której domaga się między innymi całkowitego zakazu stosowania systemów rozpoznawania twarzy w przestrzeni publicznej. Petycję podpisało ponad 52 000 osób.











  • Przekład z deepl.com:

    AG Pam Bondi twierdziła, że aplikacja została „stworzona w celu narażenia agentów ICE na niebezpieczeństwo”, czemu zaprzecza jej twórca.

    Richard Lawler, 3 października 2025 r., godz. 1:57 UTC

    Firma Apple usunęła ze swojego sklepu App Store aplikację ICEBlock, która działała podobnie do Waze, ale służyła do lokalizowania agentów ICE, o czym informował wcześniej serwis Business Insider. W poście opublikowanym przez twórcę aplikacji przekazano komunikat Apple App Review dotyczący zakazu, mówiący: „Właśnie otrzymaliśmy wiadomość od Apple App Review, że aplikacja #ICEBlock została usunięta ze sklepu App Store z powodu „nieodpowiednich treści”. Jedyne, co możemy sobie wyobrazić, to presja ze strony administracji Trumpa. Odpowiedzieliśmy na tę wiadomość i będziemy walczyć!”.

    Aplikacja ICEBlock znalazła się na szczycie listy przebojów App Store tego lata po tym, jak stała się celem ataków urzędników administracji Trumpa. Sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego USA Kristi Noem nazwała ją „utrudnianiem wymiarowi sprawiedliwości”, a prokurator generalna Pam Bondi stwierdziła, że „nie jest to wypowiedź chroniona”.

    Dzisiaj Bondi przypisał sobie zasługi za usunięcie aplikacji, mówiąc Fox News Digital: „Skontaktowaliśmy się dzisiaj z Apple, żądając usunięcia aplikacji ICEBlock z ich App Store — i Apple to zrobiło. ICEBlock ma na celu narażanie agentów ICE na niebezpieczeństwo tylko za to, że wykonują swoją pracę, a przemoc wobec organów ścigania jest niedopuszczalną czerwoną linią, której nie można przekroczyć”. W tym samym raporcie cytowany jest twórca ICEBlock, Joshua Aaron, który twierdzi, że aplikacja ma ponad 1,1 miliona użytkowników i że „Apple twierdzi, że otrzymało informacje od organów ścigania, że ICEBlock służy do wyrządzania szkód funkcjonariuszom organów ścigania. Jest to ewidentna nieprawda”.

    Apple przedstawiło podobne twierdzenia w 2019 r., kiedy usunęło aplikację HKMap, która umożliwiała protestującym w Hongkongu śledzenie ruchów organów ścigania. Dyrektor generalny Tim Cook poinformował pracowników, że „w ciągu ostatnich kilku dni otrzymaliśmy wiarygodne informacje od Biura ds. Cyberbezpieczeństwa i Przestępczości Technologicznej w Hongkongu, a także od użytkowników w Hongkongu, że aplikacja była wykorzystywana w złych zamiarach do ataków na poszczególnych funkcjonariuszy oraz do nękania osób i niszczenia mienia w miejscach, gdzie nie było policji”.

    W tym czasie politycy z obu stron sceny politycznej wypowiedzieli się przeciwko „cenzurze aplikacji przez Apple”. W liście podpisanym przez senatora Rona Wydena (D-OR), senatora Toma Cottona (R-AR), senatora Marco Rubio (R-FL), senatora Teda Cruza (R-TX), przedstawicielkę Izby Reprezentantów Alexandrię Ocasio-Cortez (D-NY), przedstawiciela Izby Reprezentantów Mike’a Gallaghera (R-WI) oraz przedstawiciela Izby Reprezentantów Toma Malinowskiego (D-NJ) napisano: „Przypadki takie jak ten budzą poważne obawy, czy Apple i inne duże amerykańskie korporacje ulegną rosnącym wymaganiom Chin, aby nie stracić dostępu do miliarda chińskich konsumentów”.

    Obecnie administracja Trumpa ogranicza wolność słowa w ramach walki z niejasno zdefiniowanym zagrożeniem ze strony „antify”

    Jak napisały dzisiaj Elizabeth Lopatto i Sarah Jeong:

    Antifa, zgodnie z opisem zawartym w memorandum prezydenckim dotyczącym bezpieczeństwa narodowego (NSPM), jest jednocześnie wszystkim i niczym. Jest obecna na forach, w mediach społecznościowych i podczas spotkań osobistych. Jest obecna w organizacjach edukacyjnych i instytucjach non-profit. Jest obecna podczas protestów („zamieszek”) nie tylko w Portland, ale także w Los Angeles, niezależnie od tego, czy są to protesty przeciwko polityce imigracyjnej Trumpa, czy też odrębne „zamieszki antypolicyjne i przeciwko wymiarowi sprawiedliwości w sprawach karnych”. Jest to ujawnianie danych osobowych zamaskowanych i uzbrojonych agentów ICE. Jest to „retoryka” dotycząca pocisków, które rzekomo zostały wygrawerowane przez zabójcę Charliego Kirka – odnosząca się, jak się wydaje, do nieużywanego łuski pocisku z kombinacją przycisków z gry wideo.

    Antifa może więc być dzieckiem w czarnej masce rzucającym cegłą w kamerę CCTV w placówce ICE. Antifa może być babcią na chodniku trzymającą tabliczkę z napisem „DONALD TRUMP JEST FASZYSTĄ”. Antifa to ACAB. Antifa to Fuck ICE. Antifa to No Kings. Antifa może być grupą czytelniczą, wykładem, apelem o wzajemną pomoc na Instagramie. Antifa może być aplikacją ICEBlock, a App Store może zapewniać materialne wsparcie dla terroryzmu.

    Aplikacja ICEBlock ma służyć do anonimowego zgłaszania przypadków pojawienia się funkcjonariuszy amerykańskiej służby imigracyjnej i celnej (ICE) oraz przeglądania zgłoszeń z obszaru o promieniu 5 mil. Twórcy aplikacji twierdzą, że oferuje ona „całkowicie anonimową i bezpieczną” platformę, na której deweloper nie przechowuje żadnych informacji, co jest możliwe dzięki ekosystemowi Apple. Co najmniej jeden badacz potwierdził poprzez inżynierię odwrotną, że aplikacja nie udostępnia bezpośrednio danych użytkowników.

    Jednak inni krytykują jej przekaz, na przykład twórcy systemu GrapheneOS opartego na Androidzie, którzy twierdzą, że twórca aplikacji może być „w błędzie co do prywatności zapewnianej przez iOS”. Inżynier ds. bezpieczeństwa i dziennikarz Micah Lee nazwał aplikację „teatrem aktywizmu”, twierdząc, że wiele twierdzeń Aarona zawartych w przemówieniu na temat aplikacji i jej bezpieczeństwa jest fałszywych, i zauważył, że serwer, który obsługiwał, działał na przestarzałym oprogramowaniu z znanymi lukami w zabezpieczeniach.

    Firma Apple nie odpowiedziała jeszcze na prośby serwisu The Verge o oficjalny komentarz dotyczący usunięcia aplikacji ICEBlock.




  • Zrzuka to nie jest środek płatności.
    Ogólnie to każdy operator płatności bierze coś dla siebie, od VISA czy Mastercard, po BLIK, PayU, Przelewy24 itd.
    Zrzutka nie pobiera prowizji, Liberapay też nie pobiera prowizji, ale każda nasza wpłata do nich jest obsługiwana przez jakąś firmę, która te transakcje przetwarza, żeby przeszły od A do B i oni biorą opłatę od Zrzutki czy Liberapay.